Pustka
pustka
Odbija się echem od ścian mojego małego,
niebieskiego pokoju...
Staje na palcach i podszczypuje mnie, takie
końskie zaloty(?)
Chce wtargnąć siłą do mojego małego serca,
które w chwili obecnej wypełnia ktoś
inny... jak długo?...
Z tygodnia na tydzień, z dnia na dzień, z
godziny na godzinę bije szybciej, a później
żegna się, ucisza...
Ociera się o policzki, dotyka powiek...
Czuję jej pusty chłód...
Czasem wydaje się tak przyjazna, ale
naprawde wbija Ci nóż w plecy...
Ty dajesz palec, a ona chce całej ręki...
całej ciebie...
Spycha Cie ze skalistego zbocza prosto na
miękką poduszkę, nie po to, aby cię
uratować, lecz, by móc dalej igrać z Tobą i
Twoimi uczuciami...
Ona... ta przeraźliwie cicha, zimna...
Ona... Pustka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.