Radosne buble
Poddani w drodze na tron
idą, coś niosą, czy im wystarczy, ach musi
już w tym tygodniu…
Wloką ze sobą paki wypchane, pojedyncze
torby,
promocyjne zdobycze, radosne buble.
Wyglądają spod zadaszenia numeru swojego
pojazdu.
Po odczekaniu jego spóźnienia
same otwierają się przed nimi wrota.
Wkraczają pośpiesznie tarmosząc pakunki
przez przejście
obracają się, szukają wzrokiem idealnego
miejsca.
A na nim jak zwykle ten w słuchawkach się
sadowi.
Poszturchują się wzajemnie, myślą
skasowany, nieskasowany…
O Janek skacowany unosi swoją reklamówkę z
owadem,
tyle się przeciskać? Wzdychają trzymając
się poręczy
i siadają tam, gdzie kierowca wpuszcza
wraz z chłodem i smogiem nowych zdobywców
skarbów.
Prześwietlają innych torby i naskórki.
Wzrokiem zastanowienia nadrabiają
co, gdzie, kiedy tak samo…
Ktoś przejdzie, och, a jak się pocałuje!
Wtem ściśnie swe torby mocniej
przypominając sobie jak z tym o imieniu do
zapomnienia
bywało goręcej, tymczasem…
Z namysłu wyrywają ich periodyczne
telefoniczne zeznania,
później zgadują, na co tamta się uśmiecha
czytając elektroniczne listy.
Zapominają w podróży o swoim garnku.
Przez refleksji chwilę chcieliby inaczej,
ale opuszczając pojazd
stawiają kroki z napływającą ulgą że, jest
jak jest.
Lepiej wiadomo, żeby mogło, ale jeszcze się
trudzić?
A tak może nie od razu odpoczną, ale zrobią
wszystko,
co im dogodne i nade wszystko swobodne!
Magdalena Gospodarek
Komentarze (2)
Jak zawsze przepięknie napisałaś, lubię do Ciebie
zaglądać.
Kawałek życia, okiem z ukrycia.