Razem....
Życie widział jako wroga
serce kamienny mur nie do przejścia
nadzieja była dla niego bez znaczenia
człowiek który zaznał cierpienia
który sam musiał sobie we wszystkim
radzić
nie miał nikogo bezdomne serce
każdy widział go w krzywym zwierciadle
czul się jak życie które nie powinno
powstać
jak kwiat który nie powinien się rozwinąć
jak cukierek który nie ma smaku
nie miał siły do życia nikomu nie był
potrzebny
wszystko toczyło się jak zwykle
przypadek zadecydował o jego losie
bo spotkał ją znana i lubiana przez
wszystkich
spotykali się raz na pewien czas
rozmawiali pili jedli śmiali się płakali
gdy byli razem Świat dla nich stawał się
abstrakcja
bo poruszali się w bańce zamkniętej dla
innych
szczęściem swoim nawzajem się żywili
cudnie im razem było
lecz ubywać cos zaczęło
nie wiedzieli co czy to woda z kranu
czy może ich uczucia ulatniają się z bańki
po pewnym czasie wiedzieli co
ubywał im czas który tak szybko gna
gdy już im prawda pokazała swoja twarz
robili wszystko co w ich mocy
żeby wszystkie sekundy spędzić razem
nie spotykali się już sporadycznie
bo przysięgli sobie miłość aż do śmierci
i gdy już czas przyszedł po nich
żeby do bramy ich zaprowadzić
zrobili to razem w bańce którą oni
stworzyli
by moc żyć dalej razem tylko w innym
świetle
bo miłość nie zna granic......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.