Ręka opatrzności.
Ciemno i bardzo cicho
w tej chłodnej kipieli,
z prawej coś się zbliża
lecz to nie anieli....
Twarze wykręcone
w złowieszczym grymasie
z pustych oczodołów
wypęłza coś właśnie...
Ciągną mnie za włosy
jakiż ból straszliwy,
śmierć w kipieli to finisz
miał być życia ckliwy.....
Lecz na cóż mi teraz
mądre dywagacje,
gdy te wodne mary
chcą mnie na kolację....
Cóż robić?-myśli kłębią się
w mej biednej głowie,
wolę ziemską udrękę,
niż spocząć w takim mokrym grobie...
Skąd siły we mnie tyle?
Ręka opatrzności?
Wymknęłam się jakoś
wilgotnej wieczności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.