Rozgrzeszony
Czasem z potrzeby uciekam w samotność,
zegar tykaniem wieści że świat żyje,
drzwi zatrzaśnięte, zasłonięte okno,
na troski czyjeś.
Swoim się wówczas przyglądam wytrwale,
strachu zdejmując z nich sztywną
powłokę,
by stwierdzić, że to odrobina szaleństw,
wyszła mi bokiem.
I lżej jest głowie, dusza rusza w
taniec,
skrucha to zwykle jest skrócony temat,
ktoś mi przeszkadza natrętnym pukaniem,
mnie jeszcze nie ma!
Tak oczyszczony, choć przecież nie
święty,
zanim wyruszę z domowych pieleszy,
krople na serce, odrobina mięty
i dalej grzeszyć.
Komentarze (22)
ooo.... a co to za do grzechu namawianie ;-) ale
bardzo fajne i zgrabne :-)
fajny, szczególnie puenta:)
/Swoim się wówczas przyglądam wytrwale,
strachu zdejmując z nich sztywną powłokę/
nad 2. zwrotką można popracować,
inwersje w jej dwóch pierwszych wersach obniżają
wartość wiersza,
msz oczywiście; pozdrawiam
Zanim przyjmiemy wiatyk jeden szatan wie ile nam
jeszcze przyjdzie nagrzeszyć.
Pozdrawiam:)
Ludzkie słabości zgrabnie ujęte w strofy sofickie.
Słodko - gorzko:))
Krople na serce, odrobina mięty... a to działa
?:)Myślę, jeszcze, że zamiast "to odrobina
"napisałabym - "ta odrobina". Qurcze chyba nie
wróciłam po to by się mądrzyć! Miło mi Cię czytać
Karacie.
kochaj..śmiej się ..szalej :)))
Piękne rozgrzeszenie :):):).. Pozdrawiam