rozkosz istnienia
Kochanie to był piękny poranek
gdy Twoje biodra lubieżnie o więcej
proszą
górę i w dół rytmicznie się unoszą
gdy prężą się w stronę moją
i każdy mój dotyk zachłannie chłoną
Kiedy w oczach Twoich już tylko
pożądanie
ust szybkie, namietne całowanie
nabrzmiałe krwią lekko rozchylone
szepcą słowa dla nas przeznaczone
Ciała nagie, dzikie, szalone
w rozkoszy pieleszach całe zanurzone
Jak przez mgłę głos Twój słyszę
a cała reszta zamienia sie w ciszę
i nagle na szczycie dotykamy spełnienia
w święto się zmienia codzienność
istnienia
i szybki oddech w jęk przechodzi
w rozkoszy zbliżenia znów miłość się
rodzi
Dziękuję za dzisiaj....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.