Rozłąka
Czas rozłąki to ciężka próba dla
zakochanych
Każdy dzień jest męczarnią jakże wielką
Tęskne bicia serc słychać na krańcu
świata
Usta szukają ust do płomiennych
pocałunków
A ciała wyciągają ramiona po dziką
rozkosz
Dłonie trafiają w pustkę zimną i jakże
obcą
Oczy nie znajdują odbicia w oczach
kochanych
A stopy pod zimną kołdrą nie znajdują
ciepła
Ciało zapada w sen przerywany
westchnieniami
Przebudzenie jest nadzieją na bliskie
spotkanie
Upływające dni ciągną się niemiłosiernie
długo
Aż wreszcie przychodzi Ten Dzień cudowny
Kiedy wpadamy z dzikością sobie w objęcia
Usta wpijają się w usta o jakże
spragnione
Ciała splecione w uścisku pulsują
pożądaniem
Świat cały wiruje nad nami w cudnym
tańcu
Zatracamy się w sobie i rozkoszy nie ma
końca
Mówimy sobie potem że już nigdy więcej
Nigdy więcej nie pozwolimy na taką
rozłąkę
Która zdaje się być dla nas całą
wiecznością.......
Moja tęsknota nie zna granic
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.