ROZMAZANA MIŁOŚĆ
Na pozór to wydaje się niemożliwe, a jednak sporo z tego wierszyka wydarzyło się naprawdę.
Czerwiec odurzał jaśminem i skoszoną, wonną
trawą.
Wieczór zasypiał przed świtem, potem się
budził niemrawo,
lecz za chwilę świat orzeźwiał, smak
truskawek i czereśni,
a miłość, ciągle szeptała, by ją szybko
ucieleśnić.
Figlarz zrywał wątki uczuć, łamiąc serca
jak zapałki
smutki topiąc w tanim winie, tudzież w
oparach gorzałki.
Zenek, któremu ten psotnik sprzątnął Kaśkę
wprost sprzed nosa
nie dał łatwo za wygraną gdyż będąc
wściekły jak osa
kupił w najbliższym markecie farby w spreju
kilka puszek
i rowerem ruszył z misją, „miłość swą
ratować muszę”.
Myśląc pewnie, że to droga do ślubnego jest
kobierca,
wszędzie na drogowych znakach wyrysował
wielkie serca.
Jeśli spotkał znak co z gruntu nieco
większe miał wymiary,
wtedy wstępnie badał teren, żeby nie
narobić siary
i gdy świadków w końcu zbrakło, szybko ręką
w torbie grzebie,
bierze farbę i maluje, „mój kwiatuszku,
kocham ciebie ”.
Nie istotne że mur czysty, gdyż nie dawno
malowany.
Świat mu w końcu to wybaczy, on przecież
jest zakochany.
W kolejnej wiosce przyczaił, się jak
złodziej za reklamą
i gdy ludzie się rozeszli nabazgrolił znów
to samo.
Nie ważne, że czas marnuje i że jest to
zabronione,
grunt by dobrze było widać żarem słowa
przepełnione.
Pal go sześć, że farba w spreju w sklepie
nie mało kosztuje,
on chwyta puchę do ręki i wyznanie znów
smaruje.
Jedna myśl nim powoduje, oraz rozpalona
głowa.
Ważne by przelać emocje! Ważne by krzyczały
słowa!
I wróciła Kaśka niosąc uczucie swoje z
odzysku.
Weselisko było huczne, nawet ktoś zebrał po
pysku,
jednak miłość odgrzewana często mami i
wyniszcza.
W poniedziałek były róże, w piątek
pozostały zgliszcza.
Dzisiaj patrząc na swe dzieła nastrój Zenka
jest ponury.
„Ależ głupi byłem wtedy, kiedy pisałem te
bzdury”.
Dobrze, że ten zwyczaj gaśnie, bo gdy dziś
ktoś szczęścia szuka
zamiast bazgrolić po płotach, korzysta
raczej z Facebooka.
Pozdrawiam z uśmiechem i miłego dnia życzę:)))))
Komentarze (13)
Fsjna historia przedstawiona z humorem :)
Może farba tania, ale naprawa droga.
Na moim domu też ktoś sprajem- Stomil to... Dalej nie
wypada.
I co szpetnie to wygląda.
Przesłanie dobre.
Świetnie z humorem hehehe...niezła historia
:))pozdrawiam :)
Świetnie na wesoło - historia jednej tak krótkiej
miłości
pozdrawiam :-)
Ładna historia!!!
Bardzo na tak.
A jeszcze wcześniej wycinano na drzewach, a prezydenci
na skałach... Ech, myślą że najważniejsi... :)
Masz tam kilka wpadek...
/nieważne, jest przecież- lepsza rytmika.../
Gdybym wiedział, zrobiłbym inaczej.
Zawsze jest się mądrym po szkodzie.
Wiersz mi ławkę w parku przypomniał,
z wyrytym sercem, a w nim- kocham Elkę
Kiedyś niedawno widziałem parę słów wymalowanych
sprayem na radiowozie policyjnym. Ale nie było to
wyznanie miłości...
Historia to pouczająca od początku do końca... Świetny
wiersz dobrze przyprawiony humorkiem. Pozdrawiam Cię
serdecznie Sławku i dzięki za literówkę, a swoja droga
to było pierwsze w życiu haiku takie mocowanie się z
tym gatunkiem :)
Miłość trzeba wspólnie w sercu czuć, a nie publicznie
afiszować. Udanego dnia:)
szkoda tych pomazanych murów
Bo miłość to nie tylko jej wyznawanie, tym bardziej
publiczne. Uśmiechnął mnie wiersz, ale takich zachowań
nie pochwalam. Jeslu się kocha na prawdę, to nie
trzeba tego obwieszczać, wszyscy to widzą :)
Pozdrawiam :)
☀
ach ten jasmin...truskawki...czereśnie...
miłość...i figlarz i co tam jeszcze poeta zapoda,
podoba mi się ta mowa:))
pozdrawiam z wielkim uśmiechem:))