Rozmowa z nieznajomym III
(Spotkanie trzecie)
Dzisiaj ubrałem się - na galowo,
pogoda pięknie, tak - na czerwcowo,
szliśmy tak razem chwilę w milczeniu,
ja po śniadaniu ona w olśnieniu.
Była radosna, śpiewała kosem,
no cóż, dla wtóru, ja… coś pod
nosem,
szykownym krokiem, ot z pełną gracją
z myślą, by wrócić, tak… przed
kolacją.
Milczenie złotem, srebrem zaś mowa
więc się zaczęła nasza rozmowa,
tak zagaiła… - panie szanowny,
nie bardzo dzisiaj, jest pan rozmowny.
- Ja, a dlaczego? - zadrwiłem z niej
a ona na to… - ty wrócić chciej,
- zgoda, ja wrócę - odpowiedziałem,
trochę na czasie zyskać tu chciałem.
A dokąd złotko - ja wrócić mam?
rzuciła krótko - Jesteś pan cham.
O nie! – krzyknąłem. Stop! - bez
inwektyw,
przecież tworzymy dzisiaj kolektyw.
Rzuciła zaraz się na kolana
- wybacz jam głupia… nie
chciałam… pana
- poklęcz, zrozumiesz poprzez kolana!
jak masz szanować… poetę…
pana…
Gdy już padała twarzą na ziemię,
wspomniałem jak to sapiensie plemię,
w życiu, kieruje się miłosierdziem,
tym… w takiej błonie zwanej
osierdziem.
Wtedy niebogę ująłem w pasie
i mówię - powstań! - jest już po
czasie,
wystarczy kary, siądźmy na ławce,
popatrz jak szpaczek biega po trawce.
Biega i szuka tam w niej dżdżownicy,
szpaczki to mali są rozbójnicy,
gdy ich charakter się uwypukli,
potrafią przegnać dzięcioły z dziupli.
Wtem ktoś mnie w ramię, zza pleców
klepie,
przepraszam… pyłek… zaraz
otrzepię.
- To niemożliwe - mówię - jak zdrowie
co pan tu robi, niech pan odpowie?
- ciężko powiedzieć… na spacer
chciałem
i chwalić Boga… pana spotkałem,
ostatnim razem, nieźleśmy dali,
jak noworodki się ululali.
- To już historia - stwierdziłem ścisło,
na marginesie… był pan nad Wisłą?
- byłem… a nawet zaglądam często
i myślę sobie… tak, często-gęsto,
no choćby teraz… alarm - gra
trąbka
wały nie wyschły, mokre jak gąbka,
kolejna fala znowuż nadpływa.
Na pomoc! Bieda! - krzyk się odzywa,
serce mi pęka szkoda tych ludzi…
tylko, no wie pan… w głowie się
budzi
myśl a gdzie plany zapobieżenia?
no krajowego zabezpieczenia
skutkom powodzi… a ja dziś słyszę
MY DAMY WIĘCEJ! w tę mokrą niszę.
A mnie uczono, że to… synergia,
że współdziałanie - że w tym energia.
- Tu głos zawiesił, jakby rachował,
podszedłem bliżej… twarz w dłoniach
schował...
wziąłem pod rękę jak przyjaciela
i powiedziałem - dziś jest
niedziela…
Niech no pan spocznie, o tu na ławce,
zjemy po jednej chociaż kanapce,
sam nie wiem czemu… wziąłem je
dwie,
no proszę wziąć… niechże pan
zje…
Wiatr giął łagodnie, nad nami, klon
by zabić ciszę - ruszyłem dzwon
- w Wilanowie beatyfikacja…
- O kurcze… jasne, no przecie…
racja!
Księdza Jerzego, zbiry zatłukły
wierne pachołki, człowiecze kukły,
ideologia z prawdą się biła
więc jeszcze żywych ludzi - topiła,
jeden oprawca z mamra do Łodzi
rwał na przepustki… O CO TU
CHODZI…
O! Jezu Chryste! Ale komedia
kiedyś zbyt cicho trąbiły media
- niech pan posłucha - mówię do niego,
kara minęła nie tylko jego,
ci co wydali im polecenie,
nie wiedzą nawet co to sumienie,
widzi pan… drogi mój przyjacielu,
takich zbrodniarzy to było wielu,
bezkarność rodzi, wnet przeświadczenie,
że można wszystko - co tam więzienie
ale… ksiądz od dziś -
błogosławionym
papież ogłosił go - wyniesionym,
za swą posługę oraz męczeństwo,
za dobra nad złem pewne zwycięstwo.
Spytał… - Pozwoli pan -
przyjacielu,
że go uściskam - nie mam zbyt wielu
takich okazji… wokół krzykacze
przy panu… wrona, inaczej kracze.
- Rzadkim gestem - serce me budujesz,
cóż ja… a ty, ty dla mnie
znajdujesz
no… taki splendor… och drogi
panie…
pójdźmy alejką… skąd słychać
granie…
A nuty biegły wcale nie frywolne
- „Obróć nas w prochy, ale w prochy
wolne!”
wcześniej - „zasłużym na Twe
ukaranie,”
na końcu - „wolną pobłogosław
Panie.”
Staliśmy w tłumie a tłum cały drżał,
jakby jedno serce… jedną duszę
miał…
mówisz - ułuda, patos tryska z moich
słów,
psychologia tłumu? - a… co chcesz -
to mów.
Zdarzenie miało miejsce 6 czerwca i tegoż dnia zostało spisane a dzień był piękny. Jedynie z przyczyn niezależnych, nie ukazało się drukiem.
Komentarze (24)
....trochę nie mogę zrozumieć takiego potraktowania
kobiety.....????....chyba, że to była pani
Poezja....????...pani Wena???.....lub
pani....Pogoda....hmm może dowiem się w części
IV...pozdrawiam liści szelestem....;-)))
Ciekawość mnie zżera czy zdążył waść na kolację?
Przyjaciel tak zaintrygował, że gdzieś zgubiła się
białogłowa;) Pozdrawiam:)
Kolejny mocno zakręcony:) Dużo chcesz naraz
opowiedzieć. Masz fajny styl, że się chce czytać.
Końcówka jakbyś miał już dosyć "a... co chcesz - to
mów? A może zaproszenie:)? Pozdrawiam:)
Ciekawy tekst i trzyma czytelnika do końca, pomimo
słusznych rozmiarów.
Choć część tej ciekawości - to czysto ludzka ciekawość
podglądacza, nie narażona tutaj na zauważenie, bo
jesteśmy świadkami niejako "niewidzialnymi" tego
zdarzenia.
"ja po śniadaniu ona w olśnieniu."- to przeniesienie
kategorii i jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Ciekawym, zgrabnym słowem opisane zdarzenie, miło,
piknikowo nastaja czytelnika i druga część tego utworu
(opis zabójstwa) nie współgra już z tym językiem.
Utwór dobrze się czyta.
Co do rymu pasuje, to się wpisuje.
w ciekawym stylu były te rozmowy, moim zdaniem
wiersz zawiera interesujące sposób wprowadzenia rymów
,wiem ze taki styl nie wszystkim się podobają ,mi się
podoba..pozdrawiam
Dobre, dobre, choć ja rozszczepiłbym to na dwa
wiersze. :)
i kolejna część Twojej rozmowy z przyjacielem i znów
się nie zawiodłam, bo świetna :-) martwię się tylko,
że ta kobieta taka na bok odsunięta ;-)
"Jedynie z przyczyn niezależnych, nie ukazało się
drukiem. " Przepraszam bardzo z czystej ciekawości w
którym to magazynie literackim lub gazecie drukują
takie gnioty?