ROZPRAWKA O BOŻYM NARODZENIU...
Jest 8 rok p.n.e. Imperium rzymskie jest
potężne i wielkie. Światem rządzi Oktawian
August, pierwszy cesarz rzymski,
siostrzeniec i adoptowany syn Cezara.
Panuje złoty wiek Rzymu. Rzym wygrywa
wojny, tworzy prawa, buduje mosty i drogi.
Rzymskie drogi charakteryzują się tym, że
nie mają zakrętów, są tak proste jak myśli
cesarza. Prawo jest prawie że doskonałe.
Poddani muszą służyć tym, którzy mają
armie, więzienia, tym, którzy mogą skazać
ich na śmierć, nawet na tę śmierć krzyżową.
Za przyzwoleniem i aprobatą Rzymian,
narodem żydowskim rządzi król Herod I
Wielki. Jest to król na miarę swoich
czasów. Podejrzliwy i okrutny skazał na
śmierć własną żonę i trzech synów, oskarżył
ich o spiski. Znienawidzony przez Żydów,
pionek w rękach Rzymian. W obawie o utratę
władzy rozkaże on wymordować wszystkich
noworodków płci męskiej od dwóch lat i
młodsze (Mat 2:16)
W Judei, w małym miasteczku o nazwie;
Betlejem, co znaczy Dom Chleba, w którym
mieszkało około tysiąca mieszkańców,urodził
się chłopczyk Żyd.
Urodził się Jezus Bóg staje się
człowiekiem.
Jak wiele kontrowersji w tym wydarzeniu!
Wielu myśli, że byłoby większym uznaniem i
splendorem gdyby Król królów, Jezus urodził
się w pałacu, jako syn dostojnego
władcy?
Lecz On urodził się wśród bydła. Owinięto
Go w pieluszki i położyła w żłobie.
Świadkami tego doniosłego wydarzenia byli
biedni pasterze cudzego bydła i owiec.
Czyż nie byłoby lepiej, gdyby ziemskim
ojcem Jezusa był jakiś prominent ówczesnych
czasów, a nie zwykły cieśla? Czy nie
ułowiłoby to życia Jezusowi i Jego uczniom?
Może wówczas mieliby aprobatę panujących?
A jakie to upokarzające dla nich i dla
historii, że Jego biedni rodzice wraz z Nim
musieli wkrótce uciekać do Egiptu, jakby
byli pospolitymi przestępcami. Pan
Królestwa Bożego już na starcie w ziemskim
życiu, doznaje upokorzeń, krzywdy,
poniżenia. Potem jak i teraz zawsze dobrze
rozumie On ludzi chorych, upokorzonych,
skrzywdzonych i słabych.
Oto urodził się Człowiek. Mały człowiek w
małym miasteczku. Będzie On wzrastał w
czasach trudnych. Ogłosi przesłanie
miłości. Już nie, "oko za oka, ząb za ząb",
ale; "Kochaj bliźniego swego jak siebie
samego".
Zamieszkał w pogardzanej Galilei, w mieście
Nazaret. Zostaje jak przybrany ojciec Józef
cieślą. Nie podejmie nauki, nie będzie
piastował żadnego urzędu, nie napisze
książki. Nie będzie miał poparcia i
zrozumienia wśród rządzących elit
ówczesnego świata, nie znajdzie uznania
wśród dostojników religii i kapłanów.
Około trzydziestego roku życia zostanie
wędrownym nauczycielem. Przez kilka lat
będzie nauczał, uzdrawiał beznadziejne
choroby, a nawet wskrzeszał zmarłych.
Wybrał sobie za uczni, rybaków,
znienawidzonego poborcę podatkowego, takich
niepewnych i być może dziwaków. Toteż nie
zawsze byli mu lojalni i wierni. Jeden z
nich wydał Go na śmierć. Drugi wyparł się
znajomości i przyjaźni, kolejny okazał się
być niewiernym Tomaszem. Ludzie okazali się
mało gościnni, nie zawsze lojalni, dla
Pana nieba i ziemi. Ale On, Jezus, dokonał
wielkiego dzieła. Mimo przeciwności dokonał
dzieła zbawienia. Kiedy umarł na krzyżu,
dała nam największy dar- wolność od strachu
przed śmiercią i obietnice życia wiecznego
w niebie.
Komentarze (46)
Tak wiele przeżył...a nam wszystko potrafi wybaczyć...
To jest prawdziwa atmosfera Świąt - przeczytać Twoja
prozę