salomonowy bawół
* . *
słońce w salonie zaszło
skoczył podkręcił wąsa
o popiół w popielniczce
resztki wieczoru otarł
do dna czerni aż biała
z obrazu zeszła dama
podbiegł łapie w ramiona
a ona wrrry... caramba!
przechodzi go wzdłuż na wskroś
bo jest za bardzo blada
pełna zapachu róży
co pnie się po balkonie
i wspomnieniem rozpaczy
przenika siwe skronie
w tę we wtę tan... tan z duchem
na mordercy zgryzotę
przezroczystą dziewuchę
krwawiącą gnilnym potem
szczęka zębami parkiet
sufit skowycze wilczo
gdy próbuje ją objąć
ona w niego jak w sito
raz jeszcze i raz po raz
tysiące goni ją lat
ciągle mu się wymyka
od żądzy biała wpada
w czarnego rozpustnika
po śmierć krew stare rany
mord pod złymi gwiazdami
dwa tysiące trzynasty
pod wóz niedrabiniasty
la la... z pianą jak puchem
niczyj na nocy splocie
zapomnianą dziewuchę
goni w tę i z powrotem
w pustym ciemnym salonie
salomonowy bawół
* . *
http://tinyurl.com/qz6hj73
Komentarze (17)
super
Obrazek jak z koszmarów sennych, bardzo sugestywny,
przerażający, ale tak napisany, że słychać tę upiorną,
wirującą muzykę. Pozdrawiam :)