Sam śpię...
Od dawna w łóżku sam już śpię,
przewracam w pustej wciąż pościeli.
Może sen wreszcie będzie snem,
Marzenia diabli raptem wzięli.
Puchowa kołdra drażni ciało,
poduszka gniecie ciągle w szyję.
A tyle nocy mi zostało,
zegar dwunastą ledwo bije.
Za oknem wyje pies szalony,
szczekaniem drażni drzew konary.
Szybko przewracam nocy strony,
niech już odejdą mroczne czary.
Zalewa pot zmęczone skronie,
oczy bezsilnie patrzą w ścianę.
Kiedy nadejdzie wreszcie koniec,
bym mógł przywitać jasny ranek.
Od dawna w łóżku sam już śpię,
wtulony w chłód sterylnej bieli.
Może się zjawi wreszcie sen,
może nie wszystko diabli wzięli.
Komentarze (4)
A tabletki pomagają :) Wiersz świetny.
Bezsenność ma wiele odcieni w kolorze nocy, bezsenność
przybliża myśli...one są w nas, przenikają..."może
nie wszystko diabli wzięli"... "Szybko przewracam
nocy strony "zabieram ze sobą ;-))) vel atma
piękny i prawdziwy.Może na pocieszenie...nie tylko Ty
sam śpisz heh:)
Ja na Twoim miejscu bym wstała
jakąś ciekawą książkę poczytała
może ten BOżek snu Morfeusz wtedy szybciej by się nad
Tobą zlitował
i bezsennością już by Cie tak nie katował??
pozdrawiam:)