Samotnosc...
Samotnosc otulila mnie swoja dlonia a
nad glowa zawisly czarne chmury z ktorych
pada rzesisty deszcz...
Krople snuja droge na moich policzkach,
droge ktora ja ide ,
pusta,
mokra....
Ktora mnie nigdzie nie zaprowadzi tylko
wyschnie kiedy ja otrze ciepla dlon,
pelna delikatnosci,
ktora odgoni ciemne chmury smutku i...
znow zaswieci slonce,
zakwitna kwiaty a dookola znow wszystko
zacznie zyc,
jak wiosna...
otworza sie drzwi do raju ktory niestety
znikl,
poprostu jej zabraklo,
tej cieplej dloni ktora niegdys byla na
miom rozpalonym policzku a potem na
czerwonych spragninych ustach....
Otwieram oczy...
burza...
widze,
czuje,
wiem,
ze moj las umarl i nie chce powstac,
ozyc...
zniszczone drzewa,
wypalona ziemia,
wiem i to jest dla mnie najgorsze,ze w tym
raju ptak juz nie zaspiewa...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.