samotnosc- jak bezdomni
Siedział na ławce,
tak opuszczony,
choć opuszczony-rozpromieniony,
przejsc obok nie umialam,
może tak naprawde nie chcialam.
Siedział promienny,blask aż uderzał,
czułam,że swe szczęście we mnie
wymierzał.
Stałam w bezruchu,
choć niewiem czemu,
lecz cos ciągnęło,coś mnie ku niemu.
On chciał dać szczęście,
on chciał wziąść smutki,
on nie chciał wina,nie chciał też wódki,
chciał pobyć chwilę,choć raz nie sam,
ja mam tą chwile,więc mu ją dam.
autor
niebieskookaaa
Dodano: 2005-11-08 17:18:21
Ten wiersz przeczytano 380 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.