Samotność,Moja Zmora...
Pewnej nocy gdy anioł zapukał do serca
wrót
Moja dusza poczuła spokojny chłód
A zarazem ciepło miłości
Nigdy nie spodziewałem się,że we mnie
zagości
A jednak!Ja też potrafię kochać
Też potrafię uronić łzę i szlochać
Płakać z braku uczucia już
Bo gdyby ono wróciło to był by cud
Tego się nie spodziewam
Choć czasem nadzieję miewam
Ale to już nie ta bajka
Poniżam się by na mych uczuciach grała
Bywało i tak czasami
Nie chcę być jak ci którzy są sami
Walczą ze sobą po cichu
A ja nadal chcę być tu
Chcę tętnić miłością by żyć
Tętnić miłością i śnić
By jeszcze więcej z jej tajemnicy odkryć
By oddać się w ramiona poświęcenia
Wiem o tym i dobrze to znam
Jak bardzo można kobiecym dotykiem
oddychać
I jak bardzo szybko bez niego znikać...
Kiedyś przebudzę się z letargu
Ale to nie ta pora
Zakochując się w innej kobiety smaku
Ale teraz samotność to moja zmora...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.