sazc
zbudziłem się pośródku łąk zielonych
na łajbie zwanej przeznaczeniem
dotyk poranka lat mienionych
na skrzydłach chwili przypłynął
wspomnieniem
zanurzony w smaku dziecięcej beztroski
oczami pełnych błękitu
czas mnie unosząc zaprosił w gości
do epicentrum zenitu
w nurcie zieleni oceanu
cofnął mą łajbą o całe wieki
do dni stóp bosych dziecięcych czasów
w okres tak bliski-daleki
i tak zostawił bym mogł nasycić
sam siebie ogromem radości
otulić płaszczem chwile ulotne
i wrócic inny nowy, do rzeczywistości .
Komentarze (5)
Twoj wiersz przywolal wiele milych wspomnien z
dziecinstwa...bardzo ladny wiersz
Oby wróciły lata szczenięce. Coś trzeba więcej...?
Przy tak rozbudowanej wyobraźni ,to jest
możliwe...masz w sobie błękit dziecięcego
spojrzenia,dlatego ten wiersz jest piękny.
te skarby gdy człowiek ma w sobie zachować aby
optymizm dobremu człowiekowi ofiarować Piękny wiersz
Wartościowy+
chciałoby się powrócić do beztroskich dziecięcych
dni... wiersz podoba mi się, rozmarzyć się można;)