Sen o miłości
Moją lodzią zrobioną z nadziei...
Wypływam w dlugi rejs...
po morzach mysli..
i wspomnień..
spotykam na swej drodze churagan
tesknoty...
bezradności...
po mej twarzy splywa deszcz
bezsilności...
Czuje powiew zwatpienia...
a na mych dloniach rany...
...od mocnej liny czasu...
czekam az TY ...przegonisz burze...
..smutku...
niepewności...
i wkoścu zobaczę slońce...
poczuję jego cieplo...
Swym dotykiem uleczysz me dlonie...
pocaluniem zmyjesz deszcz...
i przytulisz....osłaniając od wiatru
zwątpienia...
I nagle zobacze ląd...
to wyspa milości...
pójdziesz tam razem ze mna...?
zapraszam Cię do mojego świata...
zostaniemy tam na zawsze...
otuleni gorącymi promieniami uczucia...
bedziemy leżec...
wpatrzeni w odchlań naszych oczu...
bez slów...
a dookola nas...zapach szczescia...
ale to był piekny sen...
...zrozum wkoncu... tak bardzo mi Ciebie brakuje... ..jestes moim zyciem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.