Sen życia
Pewnego dnia toczyłam się drogą …
Drogą nierówną …
Drogą szarą zakurzoną …
W oddali ujrzałam białe światło …
Pomyślałam, że to koniec …
Że to droga śmierci …
Droga końca …
Z drugiej strony zza światła …
Ujrzałam promienną twarz …
Moje oczy ze zdumienia zamarły na moment
…
Patrzyłam się w jeden punkt …
Białe światło było coraz większe …
Szłam dalej …
Ty krzyczałeś żebym tam nie szła …
Nie znałam cię ….
A mama mi mówiła żeby nie wierzyć
nieznajomym …
Minęłam już piękną bramę …
Miałam ona mnóstwo białych róż …
Dalej już nic nie widziałam …
Światło mnie oślepiło nie poddawałam się
…
Wiedziałam, że to śmierć …
Że to moja psychika jest już po drugiej
stronie…
Ty jak opętany dobiegłeś do mnie…
Złapałeś mnie za rękę i powiedziałeś
…
„pójdę z tobą’’…
Wtedy zrozumiałam, kim jesteś …
Byłeś tym chłopcem, którego zostawiłam
…
Byłeś tym chłopcem, którego okłamywałam
…
Zanim weszliśmy w świetlną otchłań
powiedziałam …
… powiedział ci to, co czułam
…
Kocham Cię!!
Nie wiem, dlaczego … przecież
…
Kiedyś byłam wredna dla ciebie…
Weszliśmy razem za ręce w tą
świetlność…
Ujrzeliśmy raj …
Nasze usta nie miały pojęcia, co robimy
…
Było nam tak dobrze …
Trzymałeś mnie mocno wypowiadając te
słowo…
Kocham,Kocham …
Wtedy ja poczułam chłód …
Zadrżałam otworzyłam oczy …
I był to tylko sen …
Był najpiękniejszym snem w moim życiu
…
Teraz siedzę płacząc i nie mogę zrozumieć
Dlaczego to był sen?!!
Ja chce zostań już na zawsze w tym śnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.