Serce poety
Tam gdzie gwiazdy umierają,
a czas to tylko złudzenie
gdzie wśród nocnych rozmów słychac płacz
cichy..delikatny..naiwny niczym z
dzieciństwa błache marzenie
Siedzi On skulony pod koroną drzewa,
zamyślone oczy,usta spragnione miłości,
szeptem pod nosem kołysankę śpiewa
Cichy, milczący szukajający woni
czułości..
dla ust spragnionych
Chce zostać sam, lecz Oni się czepiają
chce płakać w samotnośli lecz Oni mu nie
dają..
chce marzyć o niej przy tym własnie
drzewie.
Chce cierpieć..bo gdzie Ona jest? Nie
wie...
Niepoprawny romantyk, wieczny poeta,
woli umrzec niż zapomnieć o uczuć rytmie
gorącym
więc ciągle pamięta i ciągle czeka
nie zna jej...lecz roznieca ogień..w sercu
poety..płonacym
jego dusza krzyczy jak ucho ludzkie jeszcze
nie słyszało
z bólu krwią pluje wszystkim po twarzy..
jak obraz o ramie wygiętej..
Jego serce z samotności kogo dotknie-
parzy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.