Serdeczny mój kolego...
Nie pytaj więcej mnie, dlaczego,
Zdradziłem ciebie z twoją żoną.
Byłeś serdecznym mym kolegą,
A ona tylko drugą stroną.
Wszystkiemu winne tanie wino,
Oraz pół – litra spite w bramie.
Czas upojenia szybko minął,
Czemu obrażasz mówiąc - chamie.
Mówiłem przecież nie czyń tego,
Fakt, że uroki miała spore.
Żyjesz z najlepszym mym kolegą,
Nie zdradzaj go, bo to jest chore.
Palone później narkotyki,
Stan upojenie dopełniły.
Nic nie pomogły ostre krzyki,
Czy pięści, które twarz obiły.
Starałem się nie być lebiegą,
To taki niski punkt wartości.
Chciałem być zawsze twym kolegą,
Oddawać męski hołd miłości.
Wybacz mi bracie, ból jest wszędzie,
Ty masz urazę… wiem, dlaczego.
Nic tak jak przedtem już nie będzie,
Zbyt wiele tobie dałem złego.
Komentarze (5)
Trudno,stalo się,ale najważniejsze przyznać się do
winy. Pozdrawiam.
Życie życiem krew nie woda a majtki nie
pokrzywy.Pozdrawiam.
To jest jeden z przykladow,do czego prowadzi
nadmiar alkoholu we krwi... Smutne,ale tak bywa gdy
mozg jest otepialy po procentach,nawet najlepszego
trunku.
Najważniejsze to umieć przyznać się do błędu. Wiersz
dobry, bo szczery, prawdziwy, pełen żalu.
Bardzo wyrazisty wiersz,przejmujący i smutny ale
dobrze nawet bardzo dobrze napisany,czytałam go z
przyjemnością minmo tematu zdrady.