Z serii głupota nie boli, część...
Marcin wracaj do zdrowia...
Kolejne karty odkrywa życie,
Czy dobrym wyjściem jest siebie zabicie,
Czy może lepiej żyć złudzeniami,
Które się ciągną stale za nami...
Dzisiaj jest dzisiaj, a ja wciąż dniem tym
żyję,
Gdy on był w opałach po samą szyję,
Wypadek z głupoty, dostał pozwolenie,
Najpierw na picie, a później na
jeżdżenie...
Bo jak się dowiedziałem, był on pijany,
Rodzice pozwolili, Boże kochany,
Stracił na chwilę z życiem przecież
kontakt,
Życia normalnego nikt już mu nie odda...
Do końca życia może być kaleką,
Rodzice wykazali się...wspaniałą opieką,
Prowadził samochód, nachlał się
wcześniej,
Za mało mieli w życiu chyba nieszczęść..
Choć to zagmatwane opowiem raz jeszcze,
Do tej pory po ciele przechodzą wciąż
dreszcze
Wyjechał do klubu z opiekunami,
Matką i "ojczymem" zwykłymi świniami...
Dali mu pić, wracali we dwóch,
Matka pojechała z kim innym, oto jej
ruch,
On dał mu prowadzić, a 16 lat miał,
Dobrze, że Bóg jeszcze żyć mu dał...
Walnęli w drzewo, ot cała historia,
Z jednej strony może to z życiem
viktoria,
Lecz co to za życia, gdy być może
będzie,
Kaleką niestety, zawsze i wszędzie...
Jest taka opcja, a mało tego,
Może mieć kuratora na lata założonego,
Spowodował przecież wypadek śmiertelny,
Świat niesprawiedliwy, świat
beznadziejny...
Nie dość, że zdrowie swoje utracił,
To cenę większą za to zapłacił,
Szkoda mi słów, bo problemów tyle,
I nie wiadomo wciąż wróci za ile...
Czy wróci w ogóle, do czegoś co zwie
się,
Podobno życiem i lata się niesie,
Niesie za nami, sam muszę z nim
skończyć,
Bo nie ma sensu ze światem się łączyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.