Siedem
Witajcie kruki i wilki, przyjaciele moi.
Głupi kto was się boi i drży.
Czując śmierci oddechu woń nieprzyjemną.
Niepotrzebnie, ona jest tu ze mną
i niezbyt czule bawi się ciała bólem.
Kolejny raz koło zatoczył, szerokim
łukiem.
Los, który życie podzielił przez siedem.
Zmęczone oczy, dusza się trochę
przygarbiła.
I jeszcze diabła ta liczba zwabiła.
Ale on przywykł był dzielić przez sześć.
Już krzyczy diabeł: Hola, hola!To moja
pora!
Lecz los nie ustępuje. Widać ma swoje
plany.
Tylko śmierć cicho z boku. Jej nie będę
wydany.
A przynajmniej nie teraz, nie dzisiaj.
Wciąż pokusami diabła, kaprysem losu
szarpany.
Komentarze (1)
Podoba się! :-)