Sielsko anielsko…
W piątek „pogodynka” zasiała nadzieję
mówiąc, że wiatr ciepło z południa
przywieje,
w sobotę przymrozek rankiem dzień
przywitał,
ale już wieczorem pąk w słońcu
rozkwitał.
W niedzielę, gdy tylko niebo pojaśniało,
także panią wiosnę ptactwo przywitało,
kos gwizdał donośnie pod niebo peany,
głosząc wszem i wobec, że jest
zakochany.
Dzwońce zasłuchane w jego słodkie trele,
rytmicznym akordem, jak srebrne czynele,
niebiańską muzykę dzwonkiem upiększały,
przez co jej maestrię jeszcze
podkreślały.
Skowronek mieniący się złotem promienia,
sięgnąwszy bram nieba, samotny, bez
cienia
znieruchomiał myśląc, że to w niebie
grają
i anioły koncert na dwa głosy dają.
Więc i swój śpiew wtrącił z podniebnej
wyżyny,
a głos spłynął dźwiękiem do leśnej
zwierzyny,
budząc śpiące sarny w niskim zagajniku,
bezpieczne od ludzi w gęstym mateczniku.
Wszystko to słyszałem nadstawiając ucha,
bo właśnie z wizytą przyleciała mucha,
idzie wiosna rzekła, zmęczona lataniem,
a wiatr to powtarzał wraz z wiosennym
graniem…
Komentarze (50)
Aż chce się żyć i śpiewać! :)
Pozdrawiam :)
Piękny wiersz, a wiosna do pisania skłania!
Pozdrawiam!
tak, zrobiło sie gwarno, radośnie i spiewnie. ( u mnie
tez mucha się obudziła, w domu)
Śliczny wiosenny, bardzo na TAK...zasiał
nadzieję;)Pozdrawiam
Rozspiewany wiosenny piękny! :)
Miłego dnia :*)
☀