Skazany na cisze
tak bardzo chciałbym
dotknąć twarzy
zakreślić palcem
kontur ust
podstępnie
nie zważając
na wstydu parkany
i psy szczekające
dobrym obyczajem
ukraść piersi dotyk
jak jabłka z sadu
chciałbym w dłoniach
rozhuśtać biodra
otworzyć szlabany nóg
by wjechać tam
gdzie uczuć rezerwat
zagubiony
w losu korytarzach
pukam do kolejnych drzwi
by usłyszeć
zajęte
autor
Ignacy Barry
Dodano: 2005-10-17 18:20:51
Ten wiersz przeczytano 578 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.