Ślepa uliczka
Każdy dzień rodził nowe cierpienie
wiara, niewiarą była wypierana
rak szarpał delikatne ciało
rozpierał się, rozpychał
szukał nowych miejsc do kolonizacji
chciał zawładnąć nią całą.
Ból narastał, przybierał w siłę
pożywką było cierpienie
potok łez zalał
ledwo jarzącą się nadzieję
choroba zagoniła ją w ślepą uliczkę
czekała pogodzona, na wyrok.
Rak zadał ostatnie cięcie
ciężkie od żalu krople
spłynęły po skroniach
błogi spokój utulił ją do snu
śmierć stała się wybawieniem.
autor
kilcik
Dodano: 2009-10-07 10:59:26
Ten wiersz przeczytano 1048 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
Bardzo smutno u Ciebie...wiersz porusza ważny ale
bolesny temat...trzeba mieć odwagę aby o tym pisać...