Słoneczniki
zauroczyły mnie spojrzeniem
swych czarno-żółtych oczu
i stały w jednym, drugim rzędzie
jak gwiazdy na paznokciu
a twarze deszczem zawiedzione
w zielonych płaszczach spały
gdy chłodne krople spadły z niebios
na moment otrzeźwiały
i zawstydzony sierpień wyszedł
roześmiał trochę smutniej
czas zdumiał, i zamienił w ciszę
czy kwiat otworzy duszę
i w złotych pręgach roztańczyły
wysmukłe rzeźby w słońcu
a wiatr je trącił swym grzebieniem
i pieścił je bez końca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.