Słotna, zimowa noc...
zdmuchnięta ciszą w tonacji czerni
tląca ruczajem pustki głębokiej
paziowie dzierżą sen wielkookiej
królowej mroku w echa pustelni
przykryte ciemnią uśpione dachy
spod gzymsów rynien mrugają szkliście
zazdrośnie patrzą na zdarte łachy
jarzębinowej ozdoby kiście
nie nie przybyła śnieżna i mroźna
deszczową płachtę snuła po polach
gdzież się podziała w sile tak groźna
pewnie już taka smętna jej dola
i zamiast sypać pierzem puchatym
zamoczy w mżawce zbłocone szaty
Komentarze (24)
No tak, prawdziwej zimy nie ma, ale sonet jest
prawdziwy i piękny...
Serdeczności :) B.G.
...Gminny Poeto, tak strzeliłeś w sedno...mnie
chodziło w tym sonecie, głównie o dziewczyny i ich
rozbieranie...
dajesz popalić:))
I gitara. Przyjdzie ranek, potem wiosna i dziewczyny
zaczną się rozbierać i pewnie o to chodzi:))))
...u mnie dziś ma padać śnieg przez cały
dzień...temperatura niby plusowa, ale odczuwalna o
kilka dobrych stopni mniej
...a ja kaszle i łykam syropy, życzę wam wszystkim
udanego dnia:))
Za EląK
Nawet brzydka zima może pięknie wyglądać w takim
opisie.
Pozdrawiam serdecznie :)
W tym roku zima późną jesień zaprosiła, a sama na
urlop się wybrała.Życzę miłego dnia:)
Niestety taką mamy zimę...
Dobry wiersz.
"pewnie już taka smętna jej dola" tej zimy
Piękny sonet,
Pozdrawiam serdecznie :)