Ślub... ze snu
Czy to, co kiedyś mi się przyśniło;
stangret, kareta i suknia, i tren,
i życie przy tobie, słodkie jak sen
może być prawdą? Oby tak było!
Wszak dobra wróżka (w zimowy zmierzch)
ślub mi wróżyła - była tak miła.
Czy wróżba sprawi, by się spełniła
miłość wyśniona? Wyjdź, śnie, na
wierzch!
---
I jest już welon i wianek, i mirt,
i twarz dziewczęca trochę zawstydzona;
bom przyszła żona (już nie narzeczona),
bo ślub nas czeka - nie tylko flirt.
Już nas weselna zaprasza dzwonnica;
ja wkładam suknię, ty nakładasz frak
i już za chwilę wyruszy woźnica,
by los nas złączył po słowie TAK!
Ten dzień słoneczny, ta gwarna ulica
i ten tłum gości, i tłum gapiów ten...
A my - w karecie. I ruszył woźnica...
I dziś się spełnia mój piękny sen!
Gliwice 12.09.2007 r.
Komentarze (23)
Ciekawy wiersz,pozdrawiam serdecznie.
Marianno i Waldku - z całego serca dziękuję i
pozdrawiam :) B.G.
To wielkie szczęście wyśnić sobie taki ślub -
szczęśliwa peelka:-)
pozdrawiam
przepiękny ślub ze snu ...oby wszystkie były takie
piękne ...
Marku - tak naprawdę, to nie mam pojęcia, bo to nie
był mój ślub, lecz peelki...
Pozdrawiam serdecznie
i dziękuję za poczytanie :) B.G.
A jak z perspektywy tych 13 lat, było warto?
Pozdrawiam
Krysiu - dziękuję ślicznie
i pozdrawiam :) B.G.
Wielkie to szczęście, gdy marzenia się spełniają. Tak
wspaniałe wspomnienie niech serce rozgrzewają .Życzę
dnia
beztroskiego:)