Smak sierocego chleba
Sierocy chleb, dławiący krtań
Ręką z litości rzucony
Oddechem krótkim, głębokim
Skrywany smak jego słony
Na przemian rumieńce, bladość
Jak kolor kameleona
Gorzkie jak piołunu smaki
Kęsy kromki nadgryzionej
Ciągłe gderanie, brak pochwał
Jeden gest, jakieś złe słowo
Ledwie uciszone serce
Goryczą karmi na nowo
Przepraszać – nie wiedząc za co
Przykrości rozściela sieci
I wyciskając łzy z gardła
Jedna za drugą wciąż leci
Może ich nikt nie zobaczy
Wiatr albo słońce osuszy
Może je przytuli ziemia
Może chociaż się Bóg wzruszy
Ktoś przecież te łzy policzy
Jak każde ziarenko piasku
Każdy ból, każdą krwi kroplę
I rosę lśniącą o brzasku
Komentarze (22)
Smutno...
Wiesz to straszne, że sieroty są tak biedne w życiu
.One też chcą być kochane i najedzone żal serce ściska
,że taki straszny los jest spotyka.
Piękny wiersz .
Pozdrawiam serdecznie:)
"sierocy chleb, dławiący krtań" i "ciągłe gderanie,
brak pochwał" - skąd ja to znam?...a no stąd że od
7-go roku życia byłem sierotą i miałem macochę która
miała też swoją córkę - nic dodać nic ująć, więcej nie
chce mi się mówić!
Bardzo dobry opis..
Poznałam ten smak sierocego chleba, tyle że w domu.
Piekny i bolesny tekst. Pozdrawiam Adelaa
Oj Adelo rozczuliłaś mnie. To moje dzieciństwo i ten
chleb upragniony... Pozdrawiam.
Bardzo obrazowo i przejmująco opisałaś sierocą dolę.
Może zamiast
"Wiatr czy słońce je osuszy"
napisać
"Wiatr albo słońce osuszy"
przez wzgląd na zaimek "je" w następnym wersie?
Miłego wieczoru.