smierc
mysl moja zamarła
wraz z TOBA
w slinie kwas ukryty
a z oczu saczy sie zal
nawet ptak nie zaspiewa
bo ktos dusze kradnie
do nieba
by smierci radosc sprawic
my zyc musimy
i tak przyjdzie po nas
by jak zachłanny
kochanek wykrasc z nas
całe ciepło
ciało naturalny swiat
dla miliona bakteri
i zdjecie kiedys wyblaknie
twarz twa miła mi bedzie
az kosy ostrze poczuje na
karku i ciemnosc
ktos na trabce zagra
ale jeszcze nie teraz
bo na swoich ramionach
uniesc musze swiat
zegnaj .
Komentarze (1)
piękny wiersz ... uwielbiam takie klimaty .czekam na
więcej , pozdrawiam ...