śmierć z miłości?
za Pięknego...
Szłam ciemnymi ulicami,żeby nikt nie nie
widział.Moim celem był most.W drodze do
niego spotkałam zielono-brązowe oczy i
usta,które wypowiedziały"witaj".Ominęłam tę
osobę i szłam dalej do wyznaczonego
miejsca,lecz on niedawał mi spokoju.
Stanęłam.
Popatrzyłam w dół.
Rzeka w tym dniu płynęła spokojnie.
Powiedziałam sobie,że miłość,która jest
prawdziwa przetrwa wszystko,że jeżeli się
kogos kocha,można się nawet za nim zrzucić
z mostu.
Wtedy poczułam na ramieniu czyjąś
dłoń.Odwróciłam się.Popatrzył na mnie
spokojnie i powiedział
"Jeżeli coś kochasz,puść to wolno.Jeżeli
wróci-jest twoje.Jeżeli nie-nigdy
niebyło..."
Czułam ,że w jego życiu też coś się
zmieniło.Przytuliłam go mocno...Razem
powędrowaliśmy w strone oświetlonych
ulic...
Razem,bez słowa...
to krótkie opowiadanie kiedyś było... ale teraz jest inne...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.