Śmierć na schodach
/z szuflady/
Moją własną śmierć
Widuję na schodach
Chociaż nie wiem
Jak to jest umierać
Zimny pot pospiesznie
Wycieram przy niej z czoła
Kłaniam się
Mówię dzień dobry
I bokiem umykam
Ona tylko milczy
Milczy niewzruszona
Przyciska do ust palec
A gdzieś w oczodołach
Przepastnych jak rozpacz
Błysk źrenic nic więcej
Czuję cień na sobie
Lęk i drżenie kolan
Postać tylko rękę
Wysuwa przed siebie
Ja bokiem umykam
Choć głos w duszy woła
Chodź do mnie już pora
Nie słucham go
Pędzę
Komentarze (5)
Dobry wiersz. Pozdrawiam ciepło
Śmierć czyha wszędzie. Pozdrawiam.
coś ostatnio źle się dzieje,
śmierć po schodach spaceruje,
dobrze że jej nie spotkałem
- jak śmierć widzę, źle się czuję
Pozdrawiam pozdrawiam
ma w sobie "to coś "...podoba mi się
Zawsze się obawiam żeby, tylko nie na ulicy. Ale tego
nie wiemy, gdzie? Miłego dnia