Śmierć samotna
Twe jedwabne płatki odkupienia
bezlitośnie wyrwane przez gniew
utonęły w morzu łez codziennych poranków
które błagam o nadejście
Utonęły razem z nadzieją
na ponowne narodziny anioła
we mgle spowitego czystym uczuciem
które wielbi tchnienie Twego oddechu
Jednak upadkiem zapisane
upajać się do początku końca
aby nigdy nie zapomnieć
o braku własnej wartości
Solą w moich ranach -
piaskiem w moich oczach
ale i miłością
w której nie mogę się odnaleźć
Obroń mnie przed bólem
nie kalecz moich zmysłów
i nigdy nie przypominaj
o tym co będzie
Ślepcem pozostanę -
odgrywając następne sceny
łzami zapisane
w biciu serca
Z bieli w pustkę odeszłaś
i choć ugodziłaś moje serce
ponownie proszę o garstkę wiary
we mnie...
Komentarze (2)
Smutny, ale ma nadzieję:)
Nadzieja jest tuż, tuż. Pozdrawiam