Śniadaniowo...
Chodź kochanie na śniadanie,
Kawę z pragnień ci zaparzę.
Naleśniki już się smażą,
o twych ustach dzisiaj marzą.
Znowu wyszły przypalone,
wargi lekko rozchylone...
Mleko się wygotowało,
dłonie krzyczą mało, mało...
Miód się rozlał, skleił włosy.
Na dekolcie krople rosy...
Bułki pięknie przypieczone,
oczy błądzą rozmarzone...
Pomidorki, choć czerwone
wzrok zwróciły w inną stronę.
Czajnik wodę zagotował,
oddech okno zaparował...
Już jesteśmy najedzeni,
bałaganem zawstydzeni.
Zmysłowe to śniadanie było,
lecz nie głód zaspokoiło...
Komentarze (26)
Ze zmysłów śniadanie było,
oj, coś by się przekąsiło.
Tak mi się skojarzyło zakończenie.
krzemanko oczywiście masz racje już biegnę poprawić:)
zaspokoiło inny głód...:)Miłego Dnia
Oj działo się, działo, przy tym śniadaniu. Masz
literówkę w pierwszym wersie, bo chyba powinno być
"chodź" od chodzić a nie "choć" od chociaż. Miłego
dnia.
Na śniadanie najlepsze kochanie,
a na deser Amor sprawi...
widać że raz to zbyt mało
i na bis – poprawi
Pozdrawiam serdecznie
Słodko, soczyście, radośnie i wesoło. Widać że
utonęłaś ostra życia szkoło.
Witam!!!
Tym razem też sympatyczna rymowanka, tekst czy jak kto
tam ten utwór chce nazwać. Prosto, ale nie
pamiętnikowo. Pozdrawiam
super śniadanko:) wierszyk udany. Pozdrawiam
Fajnie, sniadaniowo:)+
Cóż powiedzieć. Jak czytałem prawie zacząłem się
ubierać zauroczony wizją śniadania i zawstydzenia. Na
szczęście rozsądek się obudził i opanować emocje się
udało:) Świetny moim zdaniem tekst.
Pozdrawiam
Fajnie napisany. Zwłaszcza "bałaganem zawstydzeni".
Pozdrawiam :)