O sobie w niejednym słowie
Przed lustrem w koszmarnej udrece
wzdycham jękiem zawodu
czemu po wzrost w kolejce
stanąłem jeszcze za młodu
gdy Krzys malutki i maly Adas
zajeli miejsce u Dionizosa
ja wzialem metrow niemalze dwa
i duzy rozmiar nosa
mowili: brachu, silny kark
i dobrym rysem wziete barki
to lepsze niz uludy dech
i nogi jak zapalki
i zlego koniec koncow nic
nie byloby w zdarzeniu
gdybym pobrania uludy wlasnie
nie zlecil znajomemu
mowilem mu: pamietaj Romuś
nie bierz tego za duzo
grunt zebym byl nieglupi drab
z wyjsciowa raczej buzią
i Romek - jako ze byl leń
wziął tego nie najwięcej
połowę zresztą zjadł on sam
resztki wydając w moje ręce
ja powiem, nie zataję nic
nie wstydzę sie niczego
dwadziescia cztery lata już
szukam profilu swego
zamknięty wsrod obojów, harf
wsluchany w rog Wojskiego
w przeciągu pompek robię sto
rymując cicho do tego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.