Solitude
W ręce zbawienne blaszka
Zegar tyka nieznośnie
Oczy przepełnione goryczą
Usta pragnące jednego
Drżącymi rękami wypisuje smutki
Zamykam oczy
Kałuża czerwieni
Wpadam w nią
Pogrążam się w ciepłej krwi
Tak jak w miłości do Ciebie
Nadzieja, wiara
Ulotne złudzenia
Odeszły wraz z Tobą
Łez już brakło
Obrazy wspomnień wciąż żywe
Te magiczne chwile
Kałuza co raz większa
Topię się w niej
Palcami wyczuwam koniec
A może i początek...
Początek końca
Bez Ciebie życie
Jest jak człowiek bez powoitrza
Umieram samotna
Co wieczór
Bez twych ramion
Słów tak czułych
Wkładam dłoń w usta
Smakuje delikatnie
Cierpienia, które wylewa sie ze mnie
Gorzkie jak istnienie me
Otwieram oczy
Niekompletny ksieżyc
Złowieszczo rzuca światło
Na kobietę godności
Pozbawioną
Na nic nie znaczące istnienie
Na mnie...
A serce w kałuży
Purpurowej rozpłynęło się
Upadam na kolana
Słuchając głuchego dźwieku
To brzytwa
Upadła na podłogę
Albo to moja dusza pękła
Z nadmiaru miłości
Której przyjąć nie chcesz....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.