Sonet poświęcony Małemu Jurkowi…
Po mazurskiej toni jacht za jachtem
płynie,
śpieszą się załogi wybierając szoty,
usta wydymają białych żagli groty,
ostre klingi mieczy tną wodę w głębinie.
Fala goni falę i z pluskiem napływa
na burty kadłubów tej wodnej armady,
tworząc bryzę rześką dla majtków
gromady,
która chłodną wodą twarze ich obmywa.
Gdy kapitan wznosi kufel ku niebiosom
i śpiących w głębinie wzywa po imieniu,
to wszyscy też w górę szklanice
podnoszą,
by łykiem tym pierwszym dać wyraz
znaczeniu.
Na koniec Neptuna o rejs dobry proszą,
lejąc trunek w gardła naprzeciw
wszystkiemu…
Komentarze (32)
Dostarczasz wielu ciekawości z mazurskich zwyczajów,
pozdrawiam
Ciekawy wiersz.Jak widać każda profesja ma swoje
zwyczaje.Pozdrawiam.