Spacer
idąc leśną polaną
skoczyłem z pieńka na pień
z pieńka na ławkę
z ławki na drzewo
z drzewa na księżyc
spojrzałem na świat
po drodze odwiedziłem kilka innych
wiosek
tak skakałem… jak ten pyłek
niechciany
wróciłem na ziemię
otworzyłem oczy
nigdy nie chcę tu wracać
nigdy – przecież nie rozumiem tego
słowa
Komentarze (1)
Tak pomyślałem: podświadomość nie rozumie
zaprzeczenia, skacze z tematu na temat. Jeżeli to o
niej to końcówka ma o trzy zaprzeczenia za dużo. W
każdym bądź razie "nigdy nie chcę" = chcę.