Spacer przemyślenia
Spacerowałam po srebrnym lesie
Gałęzie ciężko opadały
Listki pod śniegu ciężarem drżały
Kropelki zamrożonej rosy korę drzew
okalały
Na usta na takie piękno tyko oddechy zimnej
pary
Nawet odważne elfy głośno myśleć dziś się
bały
By nie spłoszyć unikalnych ,nieśmiałych
gestów wiosennej magii
Ciepłe słońce złotem pogłaskało dzisiaj
lodowate resztki śnieżnych dni
W końcu pokoloruje lekko lasy ,pola i łąki
wplecie we włosy wianki
Przyodzieje nam drogi w niebiańskie
kwitnące łuki
Rozwieje szare mgły sprawi że wczoraj
będzie jak czas odległy
Niezapomniany lecz zapamiętany zaczarowany
w płatkach śniegu wymyślony
Tylko prze zemnie stworzony i zrozumiały
dla innych nic nie znaczący
Razem z zimną porą topnieje odchodzi czas w
słowach na zawsze zaklęty
We mnie trwać będzie oszroni mi kwitnące
łąki i zboża łany
Już nigdy nie będzie ciepła letnich nocy i
upalnych dni na zawsze w sercu
Kłujące zimne sople gorzkich tęsknych
dni
Wiec wykrzyczę w las te myśli niech spłoszą
skradająca się pannę wiosnę
Po co mi ona jak i tak ją przeklnę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.