Spadkobiercy Judasza
kiedyś przeminą te ziemskie światy
i znów się wszyscy wtenczas spotkamy
nie każdemu otwarte będą złote bramy
palmy zwycięstwa oraz w bieli szaty
***
codziennie liczą lecz nie własne czyny
im sumienie niczego nie wyrzuca
smog nienawiści drażni znów płuca
lecz oni są przecież bez odrobiny winy
czemu tak mało wokoło dobrych aniołów
głos wiary dochodzi jak z zaświatów
przybywa wciąż wszędzie tylu Piłatów
brak coraz bardziej prawdziwych
apostołów
dobry pasterz cierpliwy nadal zaprasza
lecz na niego nikt z nich nie czeka
gdy przyjdzie jako więzień i kaleka
odeślą go jak wtedy choćby do Kajfasza
źdźbło trawy dobrze widzą u swych braci
u siebie belki oczy ich nie dojrzały
ślepi na ten dar wiecznej chwały
kochają zabawę w zło niespełnieni kaci
do ściśniętego gardła skaczą jak wesz
na grzebieniu co dobro pogrzebie
nie pamiętają o miłości w chlebie
serca mają przecież takie czyste
Ty też ?
Komentarze (23)
Tak. Nie tylko o nich, ale też.
tak,ale to nie wiersz o duchownych
Dużo ich wśród polityków i duchownych :(
Jedno mówią, drugie robią :(
Pozdrawiam.
"Pan jest moim pasterzem..." - Psalm na dziś.
Komponuje się z Twoim wierszem.
Pozdrawiam :)
czasem mam wrażenie, że oni szybciej się rozmnażają
niż cała reszta.
Bardzo mądre i refleksyjne przesłanie. Pozdrawiam:)
A Judaszowe to paskudne plemię.Trafna
refleksja.Pozdrawiam Maćku.
Spadkobierców Judasza niestety dzisiaj jest wielu.
Ciekawe rozmyślania.
Pozdrawiam serdecznie :)