Spotkanie
Zaplanowałam kiedyś
spotkanie
przy kawie
Skoro tylu linczuje
A nikt nie rozumie
Zaprosiłam
Księżyc
jeszcze w jego wczesnych latach
z czapką
niezdarnie nasuniętą na srebrną fajkę
Życie
noszące się elegancko i wytwornie
z jej niemalże siostrą bliźniaczką
Śmiercią
jakaś tajemnicza
Oni zaś przyprowadzili swoich znajomych
gwiazdy, uczucia, deszcz
Fakt, byłam trochę zamroczona
Przez sen zapytałam:
Skąd świat, skąd marzenia?
jak zdobyć?
dlaczego?
I zaczęli mi bajać:
kiedy Życie
wśród ciemności
samotnie krążyło
stworzyło różne RZECZY
niemało ich było
Ale czarno
Zaświecił Księżyc
Coś śpiewać chciał
Więc śpiewali, śpiewali...
Jedna z gwiazd
zazdrosna
Śmierć zstąpiła
po czym gromiła
znów zaćmiła
Dalej nie wiem
co się zdarzyło
Tak bezpiecznie
utulili mnie
do narodzin.
Komentarze (2)
Całkiem ciekawe spotkanko - pozdrawiam
Bardzo ciekawe spotkanie.