Spotkanie,pożegnanie... III
Nie wybiegne za Tobą po raz kolejny...
Nie będe cierpiał tak jak wtedy...
Nie jesteś jedyna... Wiele jest cudownych
kobiet...
Mam nadzieje żę nie zamieszasz mi więcej w
głowie...
Nadeszła zima... W kominku drzewo
płonie...
Powoli zapominam o jej oczach,ustach , o
niej...
Ktoś puka,powoli... W rytm bicia
serca...
Co robić... Otworzyć... Uciekać...
Skrzypneły drzwi,skrzypneła podłoga...
Wróciła... Tak nagle... Lecz już jej nie
kocham...
-Przepraszam naprawde zrobić to
musiałam...
-Zostawiając Cie,życie Tobie
uratowałam...
Znowu uwierzyłem w te słowa
wypowiedziane...
Z takim przejeciem,jakby wyspiewane...
Podeszła , usiadła na moich kolanach...
Pocałowała... Popatrzyla... Dała...
Dała mi szczęście i uczucia nie znane...
Oplotła me ciało swoim aksamitnym
ciałem...
Byłem uwieziony,w jej objeciach i
ramionach...
Ale szczęśliwy... Mogłem tak skonać...
W kominku płomienie kłóciły się ze
sobą...
W radiu na przemian muzyka z pogodą...
Budze się rano i wreszcie się spełnia...
Ona tu jest , ona nie odeszła...
Lecz coś jest nie tak... Ciepła nie
czuje...
Tylko ten chłód od niej mnie ujmuje...
I widze coś co mnie przeraża...
Kartka z napisem "Przepraszam"...
Ujrzałem już wtedy nadgarstek lewej
ręki...
Okryty białą chustą z rysami
czerwieni...
I droga do drzwi krwią była oznaczona...
Boze jak... Boże czemu Ona???...
Komentarze (1)
Komentuje bo wyjątkowo piękny wiersz forma śpiewna
gładka a fakty przedstawione szarpią serce.Nieraz brak
porozumienia duchowego lub innych spraw doprowadza
niby związanych ludzi do tragedii. Wiara musi być
dalej mimo wszystko i nowe uczucie..życzę Bardzo
wzruszający moje odczytanie może nie być dobre ale
wiersz nastraja do refleksji nad życiem i relacji
między ludźmi Wyrazy uznania za wiersz