Spowiedź
(pod wpływem wyimaginowanej schizofrenii)
Nie kradnę bezrymów
natchnionym poetom.
Nie sypiam z próżnością
bogatych – bezdomnych.
Odmawiam modlitwy
liściastym kometom.
Przejmuję się losem
niechcianych potomnych.
Głuchemu pomagam
przemierzyć ulicę.
Jak beret nie może,
to miejsca ustąpię.
Odkładam co miesiąc
na nową mównicę.
Wyrzucam wędliny,
gdy w garnuszku piątek.
Co więc cię tutaj
Sprowadza mój synu?
Przewinień nie ma
i obca ci trwoga.
Zgrzeszyłem ojcze
i bardzo żałuję.
Wybacz mi proszę –
Nie wierzę w Boga.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.