Spowiedź
Osobisty rachunek sumienia
Boże mój wielki nieskończenie,
Tak, że Cię nigdy nie widziałem
Ja nieodparte mam wrażenie
Że wieki się nie spowiadałem
Ale nie pójdę do kościoła
Bo mierzi mnie gderanie klechów
Jam człowiek miedzianego czoła
Nie pragnę odpuszczenia grzechów
Nie chcę popiołu mieć na głowie
Ni przed ołtarzem karku chylić
Jam na Twój wzór stworzony człowiek
Mam prawo czasem się pomylić
A Ty przyjdź do mnie w tamtym gościu
Co przy stoliku moim siada
Kup sobie piwo, siądź po prostu
I pozwól mi się raz wygadać.
Pragnę Ci przede wszystkim wyznać,że
zmarnowałem mnóstwo czasu.
Poszukiwałem, wstyd się przyznać, spokoju
ducha wśród hałasu
Szukając prawdy, drążąc w glebie
Niejeden topór odkopałem
I wciąż okłamywałem siebie,
Że starych ran nie rozdrapałem.
Nierównie większa liczbą ludzi
Gardziłem, niźli podziwiałem
Nie zwykłem głowy myśla trudzić
chociaż się za mądrego miałem
W ramionach miałem mnóstwo kobiet,
Rozkoszy z nimi pożądałem
A tylko jedną- istne bóstwo
Z całego serca pokochałem.
Nie będąc w stanie się z nią złączyć
Pisałem dla niej głupie wiersze
Wiem, że to nigdy się nie skończy
Wieczne zostanie to- co pierwsze
Skrzywdziłem przez to kilka innych
Wyznając miłość fałszywie
i się do teraz czuje winny
Że są przeze mnie nieszczęśliwe
Nie w mocy mej ocenić było
Kto przyjacielem jest, kto wrogiem
Błądzenie takie zostawiło
We mnie rozgoryczenie srogie
Pomyłki te ślad zostawiły
Na twarzy mej nad okiem blizną
I one również mnie zmieniły
Bo z chłopca stałem się- mężczyzną.
Pewnie zgrzeszyłem jeszcze multum
Lecz wyleciało mi z pamięci
A teraz Ty, Obiekcie Kultu
A razem z Tobą Twoi Święci
Pochylcie się nad mym istnieniem
Mówią, żeś Wieczną jest Miłością
I jednak daj mi rozgrzeszenie...
Za grzechy
Zwące się
MŁODOŚCIĄ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.