Sprzedawca skrzydeł
ktoś wczoraj otworzył brzegi plaż
skradając przy tym suchość wydm
a fale jak kurtyny świata
swym cieniem życie zakrywały
dzisiaj ten ktoś wzbudza w tobie strach
otulając swym szeptem twe sny
sprzedawca skrzydeł - za bezcen sprzedający
tuziny sztuk tego, co ciągle będzie
potrzebne
to już nie wiara, ale przekonanie
poczucie siły wiatru - boga
niedocenionego
handlarza skrzydeł ludzi
przewodnika deszczu, opiekuna snów
jutro otworzysz okno o nocy gwiaździstej
szumnie witając brata swego
z przekonaniem o czystości skrzydeł
moich
i lekkości oczu
wymienimy wilgoć naszych ust
wiatr naszym skórom dreszcze podaruje
poczujemy się wzajemnie, odmiennie
z towarzyszem nocy - tłem szumiącym
a na koniec zamykając okno
żegnając brata ukochanego
odłożymy skrzydła, wygodnie zasypiając
sen o nas tworząc, sen wieczny
bezwietrzny...
Komentarze (1)
Twój wiersz skłania do myślenia. Masz mój głos