stale
Stale mnie męczy,
niewyspanie głowy.
W wimaginowanym rondlu,
kiśnie zupa moich wspomnień,
nie zmieniłem się w motyla,
jestem tylko wstrętnym karłem,
który chowa swoje dziecko.
Nie chcę na świat go wypuścić,
jeszcze się socjalizuje,
utuczone telewizją,
będzie moją czarną dumą.
Śmiech łopatki mi zaciska,
jestem niedostosowany,
do "rzeczywistosci dobrej",
ale się poukładało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.