Stanowczo zbyt długi wiersz
Wczoraj Angelika ze Śląska przyjechała,
gdzie wspaniale czas spędzała.
Chodziła na bilard i na pływanie,
mało czasu przeznaczała na spanie.
Razem z nią przyjechała Ania,
kuzynka , która niczego jej nie
wzbrania.
Jak zwykle całe towarzystwo do Piotrka się
zwali,
może o czymś ciekawym będziemy gadali.
O jakiejś czternastej wszyscy już byli
Jednak nasze rozmowy się nie kleiły.
Było nudno nikt temu zaprzeczyć nie
może,
jak można się nie nudzić przy takim
humorze.
Angelikę humor Roberta powoli dobijał,
śmiał się z niczego bez sensu nawijał.
Dziewczyna kluczy do domu zapomniała
więc nie mogła wyjść, siedzieć z nami
musiała.
W końcu nie wytrzymała i spokój sobie
dała,
Wyszła na korytarz i wszystko olała.
Za nią wyszedł Robert wyjaśnić sytuację,
powiedzieć to i owo wyjaśnić swoje
racje.
Wyszło na to że sami zostaliśmy,
Przecież o czymś rozmawiać musieliśmy.
Krótkie tematy głównie powierzchowne,
Odpowiedzi wcale nie muszą być klarowne.
Cały czas się zastanawiałem,
dręczyłem się i myślałem.
Kiedy wrócą i wspólnym tematem zarzucą.
Kiedy już straciłem nadzieję na wyjście z
opresji,
Nie posiadając już żadnego tematu do
dygresji,
na chatę wkroczyli
i całą sytuację trochę rozluźnili.
Na krótko, bo znowu kłócić się zaczęli,
Pisali coś na kartkach, coś wyjaśnić
chcieli.
Do porozumienia dojść nie umieli
więc kartki podarli.
Niech się o to martwią umarli.
W pewnym momencie Ania powiedziała,
Że chętnie by sobie w coś zagrała,
na to Piotrek włączył konsolę –
Ja tu gram pierwszoplanową rolę,
- Zagraj w karate,
nie, to jest dobre jak się bijesz z bratem
- Wolę wyścigi
Będziesz pokazywać jak się jedzie na
migi
Ja także do pada się dorwałem,
jechałem szybko wywalić się nie chciałem,
do mety dojechałem i pada oddałem.
Wyszliśmy na peta, oni palili Down Hilla,
ja swojego Westa ostatniego miałem
więc napalić się musiałem..
Angelika wkurzyła się na matkę bo jej
nawrzucała,
Dziewczyna się nawet przez nią
popłakała.
Spróbuj to olać,
Jeszcze dzisiaj się będziesz tego
śmiać,
powiedziałem lepszej rady wygłosić nie
umiałem.
Gdy wróciliśmy z korytarza,
Matka Piotrka zaczęła nas obrażać,
że za dużo się kręcimy,
w ch… walimy, ciągle palimy.
Ania w tym czasie grała w coś innego,
nie znam nazwy więc nie powiem Ci
kolego.
Później już nic ciekawego nie robiliśmy,
w karty graliśmy
w oczko
wszystko było raczej spoczko,
w makao
nasze towarzystwo lekko się zbakało,
w pokera. Każdy z nas udawał frajera,
a w rękawie trzymał dżokera.
Gdy karty nam się znudziły,
Siedzieliśmy cicho, dziewczyny nic nie
mówiły.
Wyszły na obiad po chwili wróciły
i nasze towarzystwo znowu bawiły.
Jeszcze krótka drzemka i pisanie poetka,
Choć tematu nie mamy,
to i tak się nie damy.
Coś sklecimy, przecież potrafimy.
Potem wysiadka, koniec trasy,
kończymy na dzisiaj te wygibasy.
Jest już późno trzeba iść do domu
tylko nie bierz ze sobą całego wagonu.
Zaraz poczekaj może na pizzę pójdziemy,
Angelika rzuciła poważnie bez ściemy.
Mówimy za późno, przecież i tak jej nie
zjemy.
Choć chciała być miła,
to dla nas przygoda już się skończyła.
Robert u siebie miał gadane,
myślałem że będzie miał p…
za to że w domu się hoteluje.
Śpi, je, poza tym niczym się nie
zajmuje.
Ja też już na chatę powinienem spadać,
z resztą i tak nie chce mi się z wami
gadać.
Może Wam jakieś pytanie zadać?
Może przydała by się Wam jakaś rada?
Za daleko popłynąłem z tematem
więc czas wracać zatem.
Wpadłem już na chatę, posiedziałem,
pogadałem.
Chwilka nie mija
a tu ktoś do domu próbuje się dobijać.
Kto to może być?
Może świadkowie Jehowy?
Nie o tej porze nie może być mowy.
Powiedziałem
przez chwilę zastanowić się musiałem.
To Angelika i Ania dziewczyny
z tej samej ulepionej gliny.
Podobne jak dwie krople wody,
obie posiadają ten sam typ urody.
Krótka rozmowa na tematy różne,
życie wcale nie powinno być za to
dłużne.
Nawijka, sklejka jakoś się trzymam,
rozwijam temat jakoś wytrzymam.
Oddały mi książkę, na okładce się
podpisały
tylko przy nich czytać nie pozwalały.
Jak wejdziesz do domu to sobie
zobaczysz,
a teraz wybacz nie zaglądaj bo stracisz.
Były zadowolone wybierały się gdzieś,
w końcu Łódź to nie zadupie czy wieś.
Pójdą pewnie do Dekompresji,
bez żadnej presji,
z rodziców strony,
na pewno nie zabraknie im kabony.
W końcu idą mówią czas spadać,
możemy sobie jeszcze dzisiaj pogadać.
Zadzwonimy o dwunastej w nocy,
niech Cię to nie zaskoczy.
Babcia jest głucha
i tak niczego z naszej rozmowy się nie
dosłucha,
z naszej rozmowy,
temat jej będzie pewnie ch…
Nawijka o wszystkim tak na godzinę przed
spaniem,
chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Więc daruj sobie sprawę,
nie dzwoń wcale.
Dałem im zeszyt ze swoimi tekstami i nie
tylko,
mam nadzieję że ten krok nie był
pomyłką,
że nie wpadnę tam z jakimś cytatem,
bo wtedy dopiero odpłynę z tematem.
Chyba nie zadzwonią tak sobie myślę,
jest już dwunasta nic nie wymyślę.
Może puści sygnała, a może zaspała?
Wysłała Robertowi w czwartek walentynkę,
a do łodzi przywiozła kuzynkę,
jak już pisałem.
Trochę się chyba zamotałem.
Mnie też miała wysłać ale w to nie
wierzę,
choć nadzieję mam w duszy odmawiam
pacierze.
Ciekawe jak wygląda co mi napisała?
Czy długo nad wyborem się zastanawiała?
Czy mam jej na obiecaną kartkę odpisać.
Co mam w niej zawrzeć co mam opisać?
Może walnę jakiś wierszyk,
niech się dziewczyna ucieszy.
Czytając go przecież nie zgrzeszy.
Kiedy rym mi się klei kończyć nie
zamierzam
tylko do kolejnego wersu się
przymierzam.
Dobieram słowa , układam zdania
chyba jestem stworzony do takiego
sklejania.
Większość ma sens przyznać musisz chyba
czuję się teraz jak w wodzie ryba.
Nie wiem jakie mam jeszcze opisać
zdarzenia,
może zacznę od pewnego wspomnienia
z Sylwestra, o pierwszym wrażeniu jakie
zrobiłaś na mnie,
na twarzach wielu zrodziło się pytanie
cóż to za dziewczyna? Jakieś
zafascynowanie
twoją osobą przerodziło się w kochanie,
ale to już nie z mojej strony jest pisane,
tylko z Roberta.
ale to już inna sprawa,
więc nie myśl teraz o tym bo stygnie Ci
kawa..
Miały zadzwonić o dwunastej, zadzwoniły
później,
z resztą mogło być przecież różnie.
Nawijały o wszystkim i o niczym, z resztą o
tej porze
wszystko wydarzyć się może.
Żadna z nich na taką zabawę nie liczyła,
że babcia – gestapo będzie słodko śniła.
Ania pijana, już od samego rana
zagląda do flaszki, gdy nocne igraszki
stają się nudne a dwie butelki cudne,
same do gardła wskakują
i na twarzy Ani uśmiech malują.
Wypiła sześć kieliszków wódki,
a później Angelika oglądała tego skutki.
Ciągłe śmiechy, znajome twarze,
chyba się przecież za to nie obrażę.
Po tym jak wyszły ode mnie z korytarza,
co często mi się nie przydarza,
do Roberta pojechały,
lecz adresu jego nie znały, nie mogły
dostać się do niego
co było dalej domyśl się już tego.
Bezskutecznie szukały jego nazwiska na
domofonie,
nie martw się o mnie poradzę sobie i mówię
no problem.
Było ciemno o tej porze,
a one same na dworze. Czy się nie boją
stracha nie mają,
przecież ze swoim losem igrają.
Jasne, że nie to dziewczyny odważne,
czasami spontaniczne czasami odważne.
Lecz dzisiaj ich nastroju,
nie zakłóci nawet gestapo w drugim
pokoju.
Angelika kończy już czytać Grzesiuka,
spoko to koleś twarda z niego sztuka.
Posiada zasady, ma kodeks honorowy,
nic nie jest w stanie zaszumieć mu
głowy.
Przez całe życie odważnie pruł do przodu
i nie dał się nikomu.
Żył z dnia na dzień korzystał z życia,
nie stronił też od fajki, bójki czy
picia.
Jednak zawsze głowę na karku miał,
ziomkami się otaczał,
jak walił to prosto w twarz.
Jeszcze jakieś wonty masz?
Słabszego od siebie nigdy nie uderzył,
nawet gdy ten kosą go wymierzył.
Ale się rozpisałem, chyba czas wracać,
przecież przede mną jeszcze długa praca.
Mówiła że jeszcze zadzwoni do Roberta,
zrobi mu w domu czerwonego alerta.
Dobrze że chłopak ma telefon w pokoju
i nie będzie przeszkadzał starszym w złym
nastroju.
Wszyscy się spotkamy jutro, film
obejrzymy,
coś opalimy, pogadamy posiedzimy, pizzę
zjemy
i na koniec się rozejdziemy.
Jakoś to będzie, do jutra poczekajmy
i za to jutro kciuki trzymajmy.
Może wydarzy się coś ciekawego,
choć nie jestem pewien tego.
Wszystko się uda,
przecież wiara czyni cuda.
Koniec tej całej imprezy,
w to co tu napisałem niech nikt nie wierzy.
2002
Komentarze (4)
fajne .. :))
Niedźwiedzica ma rację:)
Super mi się to czytało, bardzo podobało. Tylko
proszę powiedz szczerze jakim cudem piszesz zawsze w
pierwszym dniu jakiegoś miesiąca?
Stanowczo! Kiedyś zapytano poetę (bodaj Gałczyńskiego)
który wiersz wybrać, jeżeli w finale konkursu
poetyckiego dwa są równie dobra?
Poeta odparł- KRÓTSZY
Ot i wskazówka dla ciebie:))