Staruszek i chłopiec II
Było to ostatniego dnia grudnia
kiedy do miasta
ku uciesze gawiedzi
wjechał drabiniasty wóz
a na nim skrępowany sznurami
do pasania owiec i kóz
starzec
w połatanym starym worku
zamiast ubrania
na środku rynku ustawiono podest
z nieaktualnych kalendarzy
zamiast desek i bali
a na owym podeście
stał pieniek z dat ociosany
przytoczono koło historii
tymczasem
bose stopy wlokąc po śniegu
dziadunio chromy
wchodził na podwyższenie
tam na niego czekał
Czas
jako jego oprawca kat
a mieszkańcy starca ze śmiechem żegnali
palcami wytykając obmawiali go sąsiedzi
kiedy kat łamał starca
kołem
minionych lat
a potem jak toporem
wskazówką zegara
ten ostatni dzień mu ścinał
ktoś jeszcze go oczernił
ktoś inny ponarzekał
wypluwając niejedno wulgarne słowo
wraz z ostatnimi jego godzinami
tłum krzyczał z zachwytu jak w euforii
gdy starowina wydał z siebie
tchnienie
ostatni raz
z jego ciała zniknęły wszystkie rany
zaś wody nieopodal
przy brzegu rzeki Losu odtajały
to było ostatniego dnia grudnia
odjechał pusty wóz drabiniasty
i tłum się rozszedł na cztery strony
pojaśniały od światła wszystkie domy
uradowało się wówczas miasto całe
serca wybuchły niczym lawa wulkanu
a na rynku został
tylko jeden chłopiec mały
oczy miał błękitne jak lazur oceanu
przepasany wstęgą
chciał rzec choćby jedno słowo
lecz był zbyt mały
a na wstędze widniał napis
ROK 2017
Komentarze (16)
Bardzo piekny, ciekawy wiersz. Pozdrawiam serdecznie.