Strach
Dlaczego nie mogę...?
Roześmiać się mu w twarz.
Popatrzeć prosto w oczy,
te, które wydawały się tak wielkie,
teraz błyszczą w nich małe ogniki.
Tęczówki koloru zwycięztwa.
Jego wielkie kły mnie przerażają.
Po plecach biegnie zimny dreszcz
na dźwięk zuchwałego szeptu.
Spocone ręce drżą, gdy on się zbliża,
by porwać mnie w ciemną otchłań.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.