Strach
Leżę między nocą a świtem
odliczając upływające minuty.
Strach ogarniający umysł
przyszedł niespodziewanie w chłodnym
dotyku.
Zimna jego ręka
wbiła się w moje rozpalone ciało
i zamknęła w szponach oszalałe serce.
Przez palce w próżnię uciekają nieme
myśli.
Demony wczorajszych zdarzeń
przysiadły na mych piersiach.
One nucą irytujące obłędy grozy
i wydziobują krople potu ze zmartwiałej
ciszy.
I tylko jedna nadzieja ulotna została w mej
głowie...
Zapalam światło i płaczę wolna.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.